Raclette
Przygotowanie raclette to doskonały sposób na spędzenie miło czasu ze znajomymi, zwłaszcza w zimowe wieczory. W Szwajcarii, w górach podawane jest w knajpach na rozgrzanie się po szaleństwach narciarskich. Jest to rodzaj podwójnego grilla, w którym na górnej części grillujemy sobie własnym tempem mięsa i warzywa, a w specjalnych patelenkach komponujemy mini zapiekanki z serem i dodatkami wg własnych upodobań smakowych. Jak wieść niesie ten rodzaj sporządzania posiłków wziął się od pomysłowych szwajcarskich pasterzy, którzy na gorących kamieniach ułożonych przy paleniskach, zapiekali ser z dodatkami, które akurat mieli przy sobie.
Składniki:
- 0,5 kg filetów z piersi z kurczaka,
- 0,5 kg polędwiczki wieprzowej,
- 30 dkg sera raclette,
- kilka ziemniaków,
- 20 dkg fasolki zielonej szparagowej,
- 1 cukinia,
- 20 dkg boczku wędzonego,
- 1 pętko kiełbasy,
- sos czosnkowy (tutaj),
- zioła wg uznania,
- sól, pieprz, papryka,
- oliwa
Ziemniaki ugotować w mundurkach, wystudzić i pokroić w plastry. Mięso pokroić w plastry, zamarynować w przyprawach ulubionych, jak np do grilla, z oliwą. Odstawić najlepiej na noc. Fasolkę obgotować. Ser, boczek i cukinię pokroić w plastry. Wszystkie składniki rozłożyć w osobnych naczyniach przy raclette. Każdy sam grilluje mięso i komponuje w patelenkach swoją zapiekankę. Fajnie też smakuje zgrillowana bagietka i zapieczona z wędlina i serem. Można również zapiec oscypka lub inne sery z gruszką lub żurawiną. Naprawdę pomysłów jest wiele.
Uwielbiam takie grillowane mięsko z warzywami :-) warto wpaść do Ciebie, bo można poznać bardzo ciekawe historie ;)
OdpowiedzUsuńPrzepadam za raclette! Wiele lat temu kupiliśmy z rodzicami, był szał i ... teraz leży gdzieś zapomniany! Trzeba go przeprosić ;)
OdpowiedzUsuńrewelacja ! super zestaw do zabrania do pracy albo do szkoły. pycha
OdpowiedzUsuńFajna zabawa w miłym towarzystwie!
OdpowiedzUsuńI konieczna duża ilość wina.
To jest jedna z potraw,których dawno nie robiłam.
pierwsze słyszę, ale warto zrobić, bo wygląda pysznie ;)
OdpowiedzUsuńo matko! a ja od jakiegoś czasu marzę o raclettach:O zakochałam się w nich kiedy po raz pierwszy spróbowałam je z serem przywiezionym przez teścia właśnie ze Szwajcarii:D poezja!
OdpowiedzUsuńPodobnie jak fondue, cudowna opcja na imprezę i jak pachnie! Nasi znajomi mają i czesto robią, dlatego wiem, że wyborne! Ja muszę odgruzować swój zestaw do fondue, bo gdzieś się był skrył...:)
OdpowiedzUsuńulala biegnę do Ciebie na tę wyżerkę!
OdpowiedzUsuńfajnie podane, pyszne, mniam!:)
OdpowiedzUsuńjakiś czas temu kupiłam to urządzonko, ale jakoś dziwnie popadło w zapomnienie. czas je odkurzyć :)
OdpowiedzUsuńostatnio ktoś mi o tym opowiadał, ale dopiero jak zobaczyłam Twoje przeapetyczne zdjęcia zapragnęłam to mieć :)
OdpowiedzUsuńTeraz rozumiem dlaczego nie znałam tej potrawy, po prostu nie jeżdżę na nartach ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy serdecznie
Tapenda
Zgadzam sie , że to doskonała propozycja na spotkania z przyjaciółmi. Zabawa w jedzenie.. Uwielbiam i mięso z górnego rusztu, jak i z tacek. Najbardziej lubię sery. Oj, zrobię lada dzień...
OdpowiedzUsuń...ale musi być zapach przy przyrządzaniu:)
OdpowiedzUsuńBuziaki:*
Boczek, ser, kielbasa... Juz czuje ten zapach. Jeszcze nigdy nie robilam raclette, czas nadrobic zaleglosci.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że spodobało Wam się biesiadowanie przy raclette. Myślę, że warto co jakiś czas odpalić raclette, zwłaszcza zimą i niekoniecznie na nartach:-)) Pozdrawiam cieplutko:-))
OdpowiedzUsuńmlask, mlask :-D
OdpowiedzUsuńPętko nie pędko kiełbasy, ciekawe czy wiesz co to znaczy
OdpowiedzUsuńJuż poprawiłam, dziękuję;-)
Usuń