Restauracja Meltemi w Warszawie
Agnieszka Kręglicka, odkąd pamiętam, była moim guru
kulinarnym i przewodnikiem duchowym, który mi otwierał bramy kuchennego
świata. Dzięki cyklicznym felietonom w
Wysokich Obcasach chłonęłam Jej filozofię
kulinarną. Czekałam z niecierpliwością na kolejny artykuł , który
ukazywał się w gazecie co drugi tydzień.
Dzięki Niej włoskie piramidki z bakłażana smakują każdemu, któremu je zaserwuję,
a prawdziwki z gremolatą połechtały niejedno
podniebienie moich gości. Tak naprawdę zapoczątkowała
moją kulinarną przygodę, którą teraz dzielę się z innymi. Choć nie ukrywam, że „ojców” mojej pasji było więcej;-)
Chciałam skonfrontować moje oczekiwania i wyobrażenia z rzeczywistością
i przy okazji pobytu w Warszawie na warsztatach czekoladowych w lutym,
namówiłam znajomych, aby udać się do jednej z restauracji Kręglickich. Wybór
Meltemi był zupełnie przypadkowy. Zaskoczyło mnie jej położenie na środku
osiedla. Mieliśmy trudności z zaparkowaniem
auta, a parkingu strzeżonego w bliskiej okolicy nie ma. Przezornie zrobiliśmy rezerwację stolika na daną godzinę. I jak się później okazało większość miejsc
miało takową rezerwację. W
restauracji jest dość głośno i gwarno,
ale nie za sprawą greckiej muzyki, a dziecięcych odgłosów, bo tawerna ma status przyjaznej dzieciom. W weekendy często
są tam organizowane urodziny i chrzciny,
jest animacja dla najmłodszych. Świetne rozwiązanie dla tych rodziców, którzy
chcą przez chwilę posiedzieć przy stoliku bez swych pociech. Czyli warto się na
to przygotować wybierając to miejsce;-)
Pierwsze wrażenie - wnętrze w iście nadmorskich klimatach i z akcentami typowymi do uwiarygodnienia ich greckości;-). Dość surowy i oszczędny wystrój bardziej przypominający grecką tawernę, ale estetyka jest rzeczą umowną i nie każdemu jednakowo wszystko musi się podobać;-) Widocznie tak chcieli to pokazać właściciele. I nie mnie to oceniać. Bardziej interesowała mnie zawartość karty;-).
Obsługa bardzo sprawna i pomocna, szybka i uśmiechnięta. Na naszą prośbę na zamianę stolika na większy zorganizowali dodatkowy stół. Chcieliśmy usiąść przy jednym większym, który stał pusty z karteczką rezerwacja. I co ciekawe nikt się nie pokazał przy nim do końca naszej biesiady. Ale czepiam się szczegółów. Mimo malutkiego dyskomfortu z powodu połączonych stolików zabraliśmy się za studiowanie menu.
Nasz wybór padł na świeże kalmary - na przystawkę. Do tego zamówiliśmy sos tzatziki i grillowaną pitę. Porcje okazały się zbyt małe i musieliśmy domówić... W międzyczasie poczęstowano nas poczekajką – bagietką z pastą z czarnych oliwek. Wszystko smaczne. Danie główne, półmisek grillowanych mięs, przyniósł nam do stolika sam szef kuchni, informując przy tym co zawiera płyta. Bardzo miły akcentJ. Jagnięcina była doskonale przyrządzona i mimo mojej obawy przed nią okazała się królową dania, a reszta mięs zupełnie poprawna. Zresztą całość konsumpcji oceniam bardzo poprawnie, bez żadnych fajerwerków (oprócz wspomnianej wyżej jagnięciny). Być może moje oczekiwania były zbyt wygórowane. Naprawdę nie było się do czego przyczepić. Często tak mam, że im bardziej czegoś pragnę i wyobrażam sobie jego smak, tym bardziej jestem rozczarowana. Chyba źle podeszłam do tematu;-) Może mogliśmy wziąć inne dania i każde osobno? Może...
Cena wyszła na osobę około 100 zł z przystawką, daniem głównym i deserem.
Cena wyszła na osobę około 100 zł z przystawką, daniem głównym i deserem.
Przy okazji kolejnej wizyty w stolicy zapewne wybiorę się do innej restauracji prowadzonej przez rodzeństwo Kręglickich, by dalej konfrontować swoje wyobrażenia i szukać kulinarnych uniesień, bo tego przecież od nich oczekuję;-)
No i marzę, że kiedyś będę mogła osobiście spotkać moje guru kulinarne;-)
Marzena,
OdpowiedzUsuńto nie jest moja ulubiona restauracja Kręglickich ze względu na położenie i dość duży gwar w środku.
A kalmary i jagnięcina to dla mnie najlepsze tam dania.
Meltemi to taka osiedlowa knajpa, gdzie idzie się na zwykły lunch lub rodzinną kolację i nie ma tam niczego spektakularnego.
Polecam Opasły Tom na Foksal gdzie szefuje kuchni Agata Wojda.
I radzę Ci nie nastawiać się tak bardzo na wielkie wow, bo często oczekiwania przerastają rzeczywistość nie ze względu na realia, tylko na zbyt duże nastawienie.
Pozdrawiam!
Nigdy nie byłam w ich knajpie. Chyba czas to nadrobić i jak tylko będę mogła normalnie jeść, pójdę tam :)
OdpowiedzUsuńMimo wszystko warto się było wybrać :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo ładny wystrój a na widok jedzonka - zaburczało mi w brzuszku :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie, wystrój i położenie nie wzbudzają zachwytu. Za to ten grillowany półmisek wygląda dość apetycznie :)
OdpowiedzUsuńJa mieszkam blisko- szkoda, ze nie wiedziałam:(
OdpowiedzUsuńOstatnio rozmawiałam z pewną Panią. Okazało się, że mieszka obok jest moją sąsiadką. Rozmawiałyśmy też o Meltemi z zgodnie stwierdziłyśmy, że jest tam za tłusto. Myślę podobnie. To cenna informacja dla Właścicieli. A Pani Agnieszka Kręglicka jest bardzo komunikatywna fajna babka- pewnie doceniłaby taką opinię.
Bardzo fajny post! WIęcej prosimy <3
OdpowiedzUsuńWow super miejsce szkoda, że nie znałem go wcześniej nie znałem. Ostatnio miałem okazję odwiedzić miejsce jakim jest restauracja kudowa i z pewnością jeszcze tam wrócę. Zjadłem przepyszne knedliki oraz świeżo pieczony chlebek ze smalczykiem.
OdpowiedzUsuń