Chleb pytlowy z dodatkiem mąki pszennej z cebulką
Nawet nie wyobrażacie sobie z jaką radością dołączyłam do marcowej piekarni Amber.
Mimo, że chleb nie wyszedł mi wzorcowy.
Użyłam zbyt dużej foremki i zapomniałam dodać cebulki...
Jednak był warty upieczenia i pojawi się na naszym na stole jeszcze nie raz:-)
Przepis podaję za blogiem – Leśny Zakątek
Zaczyn:
• 40g zakwasu z mąki żytniej razowej, ja dałam zakwas prosto z lodówki, który był dokarmiany przed kilkoma dniami.
• 300g mąki pytlowej,
• 310g wody
Składniki mieszamy w misce. Miskę wkładamy do reklamówki foliowej,
takiej z supermarketu i pozostawiamy, najlepiej w kuchni, do
przefermentowania na 14-15 godzin
U mnie godz. 21.45 wieczór – 12.45 następnego dnia.
Ciasto właściwe:
• Cały zaczyn,
• 340g mąki pytlowej*,
• 210g mąki pszennej,
• 330g wody,
• sól
Dodatki do chleba: **
• Cebula średniej wielkości,
• 1 łyżka smalcu,
• 1 łyżka octu balsamicznego.
• szczypta soli.
Składniki ciasta właściwego mieszamy, stopniowo dodając mąkę i wodę
dokładnie wyrabiamy np. łyżką drewnianą. Wkładamy do reklamówki foliowej
i czekamy aż ciasto sobie odpocznie gdzieś 40-50 minut. Powinno lekko
podrosnąć.
Po tym czasie do ciasta dodajemy zeszkloną cebulkę. Wyrabiamy jeszcze raz aby połączyć cebulkę z ciastem.
Wykładamy do wcześniej przygotowanej formy lub 2 foremek. Ja upiekłam w 2 – 20×11 i 30×11
Ciasto w foremkach wylądowało w torbie foliowej do ostatecznego
wyrośnięcia. Jest to dobry sposób na rośnięcie ciasta. Warunki panujące w
takiej reklamówce moim zdaniem są idealne.
Po pierwsze ciasto nie wysycha, po drugie żadne wahania temperatury w
domu mu nie zaszkodzą. Ciasto w takich warunkach czuje się bezpiecznie.
Po godzinie z ciekawości zajrzałam do reklamówki z ciastem o
nagrzaniu piekarnika zupełnie nie myśląc, bo jak po godzinie? z reguły
minimum 2,5 godziny czekam aż chleb ostatecznie urośnie.
Jakież było moje zdziwienie…, ciasto tak wyrosło, że biegiem włączyłam piekarnik.
No tak pomyślałam, na pewno ciasto mi oklapnie zanim piekarnik się nagrzeje.
Po pół godzinie piekarnik nagrzał się, do 240st. Z ulgą włożyłam foremki do piekarnika.
Ciasto w sumie rosło 1,5 godziny.
Chleb jeszcze podrósł w piekarniku, po 15 minutach zmniejszyłam temp. do 210st.
Kończyłam pieczenie na 190st.
Chlebek mniejszy wyjęłam po 30 minutach, większy po 40.
Skórka nie za gruba, chrupiąca, miąższ delikatny, elastyczny i pachnący. W smaku pyszny.
Bardzo polecam!
* Cebulę kroimy w kostkę, to nie musi być cebula duża, tylko taka około 80-100g.
Nie chodzi o to, aby napchać chleb dużą ilością cebuli, ale tylko o smak i zapach.
Podsmażamy cebulkę na łyżce smalcu.
Jak cebulka ładnie się zeszkli, dodajemy łyżkę octu balsamicznego i
podsmażamy do chwili, aż ocet wyparuje a cebulka zrobi się brązowa.
Tak przygotowana cebula, jest już pyszna sama w sobie. Dodatek octu sprawił, że stała się bardziej słodka i aromatyczna.
** Mąkę pytlową można zrobić w domu. Na pewno nie będzie to taka
sama jak oryginalna ale zdecydowanie lepsza w przypadku tego przepisu od
typowej mąki żytniej typ 720.
Wystarczy mieć sito, ideałem byłoby mieć 2 o różnych oczkach.
Mąkę żytnią razową grubo mieloną przesiewamy, najpierw na sitku o większych oczkach, potem na sicie o oczkach mniejszych.
Przesiana mąka, będzie „udawać” pytlową oryginalną.
Nic nie może się zmarnować, powstałe otręby, można zużyć, dodając je do innego chleba, albo wykorzystać je w inny sposób.
Ale piękny!
OdpowiedzUsuńI jakie cudowne dziury.
Dziękuję, że upiekłaś z nami marcowy chleb.
I ja przesiewałam, ale warto było :)
OdpowiedzUsuńPiękny Twój marcowy chleb!
Przyznam, że nie jadłam jeszcze takiego chleba.
OdpowiedzUsuńAch teraz tylko muszę dorwać zakwas!!!
OdpowiedzUsuńooo!! dziękuje za przepis .Idealny chlebus dla nas:0 i jeszcze z tą cebulką- zapowiada się pysznie;)
OdpowiedzUsuńWygląda pysznie!
OdpowiedzUsuńNie próbowałam jeszcze robić sama chlebka, koniecznie kiedyś muszę spróbować. Na pewno zrobiony przez siebie będzie dużo lepiej smakował.
Pozdrawiam
Fajnie że dołączyłas Marzenko :-) Chleb wzorcowy Ci się upiekł :-)
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nie piekłam własnego chleba.
OdpowiedzUsuńMarzenko wyszedł pięknie :) To nic, że za duża -jak piszesz-foremka. Najwyżej byłby wyższy, ale struktura, skórka bez zarzutu. Pozdrawiam serdecznie M
OdpowiedzUsuńPiękny i smaczny, mój tez taki był:)
OdpowiedzUsuńChlebek udany co widać po miękiszu a do małych kromek podchodzę optymistycznie - jest ich wtedy więcej do zjedzenia :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i do kolejnego wspólnego pieczenia.
Pięknie Ci się udał! Wielkość foremki to sprawa drugorzędna, ważne, że chleb jest naprawdę bardzo idealny.
OdpowiedzUsuń